Przed Realem Madryt, świeżo po
zdobyciu Ligi Mistrzów i Pucharu Króla, niewątpliwie stało
wielkie wyzwanie, czyli zwycięstwo w La Lidze. Na czele
projektu wciąż stał Carlo Ancelotti, ale kadrę niewątpliwie
czekała przebudowa. Poza tym był to rok mundialu w Brazylii,
gdzie tytuł ostatecznie zdobyli Niemcy. Królewscy nie
czekali za długo. Szybko sięgnęli po Toniego Kroosa, mistrza
świata, którego transfer z Bayernu za 25 milionów euro wciąż
uchodzi za jeden z najlepszych interesów w nowożytnej
historii futbolu. W drugą stronę niestety powędrował Xabi
Alonso, chcąc podjąć nowe wyzwanie i uczyć się fachu
trenerskiego od Pepa Guardioli. Następnie Real Madryt sprowadził prawdziwą gwiazdę, króla strzelców mundialu, Jamesa Rodrígueza z AS Monaco oraz kolejnego, który w Brazylii pokazał się z dobrej strony, czyli Keylora Navasa, bramkarza Levante. Jako alternatywę dla Benzemy wypożyczono także Chicharito. Z klubem jednak w atmosferze niesnasek pożegnał się Ángel Di María, który trafił do Manchesteru United za 75 milionów euro, bijąc sprzedażowy rekord Królewskich. Na wypożyczenie udał się Casemiro, a definitywnie pożegnano Şahina, Diego Lópeza, Czeryszewa i Moratę. W przypadku tego ostatniego zachowano jednak klauzulę odkupu z Juventusu, co okazało się potem strzałem w dziesiątkę. Sezon rozpoczął się nieźle, bo od zwycięstwa 2:0 z Sevillą w Superpucharze Europy. Na stadionie w Cardiff błyszczeli Gareth Bale i Cristiano Ronaldo. Walijczyk dograł świetną piłkę do Portugalczyka na otwarcie wyniku, a CR7 dubletem dał Królewskim tytuł. Dobry debiut zanotował także Toni Kroos, który niemal od razu zepchnął Illarramendiego w dół hierarchii. Superpuchar Hiszpanii jednak nie był już tak owocny i w dwumeczu Los Blancos przegrali z Atlético 1:2, co było pierwszą zadrą. Drugą, dużo poważniejszą, były zaledwie trzy punkty po trzech kolejkach ligowych, gdzie z trójki Córdoba, Real Sociedad, Atlético, podopieczni Ancelottiego byli w stanie pokonać tylko tych pierwszych. |